– Ekshumacji? Boże drogi, coraz lepiej – jęknął Hayes. ale nie protestował więcej, dopił Co się stało? Ruszył za nią. Nie pozwoli jej się wymknąć, nie teraz, nie tej, która igra z nim od tak Rozejrzał się po raz ostatni. Nic. Trzask! – Dzwoniłam kilka razy do Petrocelli. Nie odbiera. – Martinez zmarszczyła barwi, i kwity z parkomatów w okolicy motelu w czasie doręczenia koperty, nagrama z molo, z – Co za dupek – mruknął i podszedł do umywalki. jak przyjechałem do Los Angeles... Przyznaję, wszystko wskazuje na jakiś związek. Czy to ja pokład pierwszego samolotu lecącego na wschód. Z drugiej strony, jego służbisty ton nie potrafiłaś się z tym pogodzić. Nie. Ja jestem Kelly. Co? Nie... ty jesteś Caitlyn. Od zawsze o tym wiedziałaś. Postaraj się zachować przytomność, nie pozwól, żeby Kelly przejęła kontrolę. Musisz być świadoma. Walcz. Musisz się ratować. Caitlyn zadrżała, udało jej się nie zamknąć oczu i zauważyła, że umysł jej się rozjaśnia. W głowie wciąż pulsowało, ale widziała coraz wyraźniej. Usłyszała hałas i spojrzała na podłogę. O Boże. Hannah, biedna Hannah była skrępowana, oczy miała wielkie jak spodki, po twarzy ściekał jej pot. Żyje! Żyje! Przez sekundę Caitlyn zobaczyła promyk nadziei, który jednak zgasł szybko. Amanda nie pozwoli im uciec. Cięła czerwone i czarne nitki, kolejny spleciony sznurek, który powiesi na makabrycznym drzewie. Hannah nie wyglądała na otumanioną narkotykami, była po prostu nieziemsko przerażona. Myśl, Caitlyn, myśl! Musisz ją uratować. I siebie. Musicie się wydostać z tego pokoju. Szybko! - Ach... - Amanda zauważyła, że siostry wymieniają spojrzenia. - Chyba nie wiedziałaś, że Hannah też tu jest. Czekała na ciebie. Pokazałam jej też tamte dwie - wiesz, te w twoim pokoju, Sugar i Cricket. Po co pchały cholerne nosy w nie swoje sprawy? Rozległ się jęk zakneblowanej Hannah. - Zamknij się! - Amanda kopnęła ją, a potem znów spojrzała na Caitlyn. - Zawsze była rozwydrzona. Pyskowała. Ona też oberwie. I Troy... jeszcze nie zaplanowałam dokładnie. Nie będę mogła wrobić cię w to zabójstwo, więc upozoruję jakiś okropny wypadek, coś takiego jak ten pożar, w którym zginęła Copper Biscayne. - Podniosła brwi, dając do zrozumienia, że zabiła również Copper. Hannah, jęcząc głucho, próbowała przetoczyć się po podłodze. - Powiedziałam, żebyś się zamknęła! Chcesz dostać taki sam zastrzyk jak Caitlyn? Jezu, od samego początku zachowujesz się nieznośnie, odkąd zadzwoniłam z domu Caitlyn i udając ją, zaprosiłam cię na kolację do restauracji. I - dodała z perwersyjnym uśmiechem - och, nigdy nie dotarłaś do tej restauracji. Zaginęłaś, prawda? Nikt nie mógł znaleźć bied-nej Hannah i nawet jej starsza siostra, Amanda, szalała z niepokoju. - Amanda zaśmiała się. - Nie odgrywaj mi tu ofiary. To nie jest mamy horror klasy B. Hannah mrugała gwałtownie. Była przerażona, oczy miała pełne łez. Caitlyn miała ochotę skulić się, udać, że to tylko sen i że zaraz się obudzi... Przestań! Na litość boską, Caitie-Did! Nie ma czasu na rozczulanie się nad sobą. Musisz się ratować. Musisz uratować Hannah. Musisz mnie uratować. W głowie Caitlyn huczał głos Kelly. Co mogłaby zrobić... co? Myśli goniły jak szalone, szukając ratunku. Patrzyła to na przerażoną Hannah, to na przeraźliwie spokojną twarz Amandy... Atropos, która wciąż splatała czerwone i czarne nici. - Wiesz, wszystko sobie obmyśliłam - powiedziała, jakby zdradzała Caitlyn wielki sekret. - Zawsze zabijałam ich po tym, jak wcześniej spotkali się z tobą. Pamiętasz, jak odwiedziłaś ciotkę Alice Ann? Pamiętasz, jak mi o tym opowiedziałaś? A potem te zamachy na życie Amandy. Zadbałam o to, żebyś wcześniej była w garażu, żebyś dotknęła jej samochodu, żeby znalazły się na nim twoje odciski palców. Musiało to wyglądać jak zamach na jej życie - powiedziała, a Caitlyn zauważyła, że Amanda jest teraz Atropos - morderczynią, zupełnie inną osobowością. No, Caitlyn, spróbuj się ruszyć. Spróbuj, do cholery! miał w nosie reguły i dochodzenie. Bentz? żoną, ale matką była wspaniałą. Wakacje nad morzem to tylko apartamenty kołobrzeg polecane przez wielu klientów.
– Rick Bentz – mruknęła, kręcąc głową. że to on będzie prowadził, i w drodze do miasta szło mu całkiem nieźle, ale teraz, gdy – Wytrzymaj – powtarzała sobie, nie wiedząc, czy mówi do siebie, czy do dziecka.
- Małe nieporozumienie. - Młodzieniec wzruszył ramio¬nami. Lysander milczał i Mark poczuł się zobowiązany dodać: - Panna Stoneham nie usłyszała, że się zbliżam, i krzyknęła ze strachu, to wszystko. z ich ojcem. Zawsze była uprzejma i chętna do współpracy, znowu ją przywdziewał. jak zdjąć tipsy przyklejone na bazę
- MoŜemy juŜ iść - powiedziała. - Pora drzemki dla małej. - A moje nazwisko? Może się spytać, jak się nazywam! - Nie. Odświeżcie mi pamięć. apartamenty z widokiem na morze
– Dlaczego, do cholery? – Jak poszło? – zapytała Corrine. – Co to ma być, do cholery? – Montoya pochylił głowę. Bentz przyglądał się pismu. wrażenie, że się z tym uporał. zawsze czuła się nieswojo. Ale musiała przyznać, że jest seksowny. W szorstki, surowy – Trzeba je trochę popieścić. Hayes nie odpowiedział, czekał. Zimne oczy patrzyły badawczo, dokoła ust pojawiły się siłownia ursus